Oszczędzanie na jedzeniu nie musi oznaczać, że mamy jeść gorzej, albo nie jeść wcale. Sama w sobie umiejętność gospodarowania budżetem spożywczym pozwala nam oszczędzić środki. W domu mojej babci, w którym się wychowałam nigdy na jedzeniu się nie oszczędzało, co nie oznacza, że jedliśmy zdrowo i smacznie. Musiałam nauczyć się tego sama i nie było to łatwe. Kiedyś taki schemat zauważałam tylko u osób starszych, ale z każdym krokiem w dorosłość okazywało się, że wszyscy bez względu na wiek, mamy skłonności do chomikowania i gromadzenia różnych rzeczy – także tych spożywczych, ale czy potrzebnie? W domu mojej babci znajduje się dziś 20 kg cukru – babcia nie słodzi, 15 torebek makaronu świderki – chociaż je cienki makaron, a na świderki nawet nie spojrzy albo 10 puszek rybnych chociaż nie jada ryb od 40 lat. Tych zapasów oczywiście przybywa z każdą wizytą w sklepie i z każdą spożywczą promocją. Czy Wy też tak macie?

W kupowaniu większej ilości danych produktów nie widzę nic złego pod warunkiem, że na pewno wykorzystam je przed upływem daty ważności i nie wylądują one w koszu na śmieci. W moim domu panuje zasada, wg której spisujemy na bieżąco produkty, które się kończą i które trzeba kupić. Raz w miesiącu wybieramy się na duże zakupy i robimy zapas produktów, które schodzą w naszej kuchni w bardzo dużych ilościach i kupowanie ich w osiedlowych sklepach się nie opłaca bo są zwyczajnie droższe niż np. w Biedronce, Lidlu, Tesco itp. Do grupy tych produktów zalicza się zawsze mleko, masło, ryże, kasze i makarony oraz przyprawy. Kluczową zasadą przy robieniu takich „zapasów” jest termin ważności. Inne produkty kupujemy na bieżąco w ilościach, w jakich jesteśmy w stanie je zużyć.

Kilka zasad oszczędzania na jedzeniu jakie sprawdziły się w naszym domu

Lista zakupów

Bieżące spisywanie brakujących produktów, pozwala udać się na zakupy i kupić tylko te rzeczy, które są potrzebne „na teraz”. Każdy z nas ma upatrzone swoje sklepy, w których głównie robi zakupy więc wiemy, gdzie potrzebne produkty się znajdują. Podążanie właśnie w te miejsca zmniejsza ryzyko wędrówki po całym sklepie i zatrzymywanie się przy każdej półce w celu zapełnienia koszyka produktami jakie są zbędne.

Znajomość cen i promocyjna ostrożność

Znajomość cen produktów, które kupujemy pozwala nam robić zakupy w miejscach, w których zapłacimy za nie najmniej, a lista zrobiona w punkcie pierwszym pozwala zaplanować te zakupy logistycznie. Podobnie jest z cenami promocyjnymi, które często są wyższe niż ceny standardowe, albo przecenione zostają produkty o mniejszej zawartości niż normalnie, a co za tym idzie i tak przepłacamy. Czy ktoś z Was zwrócił na to uwagę? 🙂

Zakupy online

To był etap, w którym nauczyłam się wkładać do koszyka tylko te produkty, których potrzebowałam. Nigdy nie chciało mi się, przeglądać 20 stron sklepu online żeby popatrzeć co tam jeszcze mają w ofercie. Wyszukiwałam konkretne produkty, płaciłam i temat był zamknięty. To z czasem przełożyło się na moje nawyki zakupowe w prawdziwych sklepach. Z czasem łatwiej było po prostu nie dać zmanipulować się produktami, które mają za zadanie nas zwabić, przyciągnąć uwagę a w efekcie trafić do koszyka. Zaczęłam zastanawiać się jak to możliwe, że robiąc zakupy w Internecie wydawałam i kupowałam mniej produktów, a ze sklepu tradycyjnego wychodzę z pełnymi torbami, które nie mieszczą się w ręce.

Głównie płacę kartą

Płatności kartą stanowią spory minus w gospodarowaniu budżetem domowym. Nie wiemy ile wydajemy, na co i ciężej jest to kontrolować. Z pomocą przychodzi dobra baza do zapisywania wydatków. Zbieram paragony i zapisuje wydane kwoty. Dzięki temu wiem, ile wydaje na jedzenie, ile na chemię, ile na inne rzeczy i ile na przyjemności. To też pokazuje inną rzecz. Spisywanie zakupów i ich cen pozwala nie tyko kontrolować budżet, ale także jeść inaczej, lepiej i wprowadzać urozmaicenia kulinarne.

Świeże warzywa i owoce

Był taki czas, kiedy urodził się nasz syn, że wszyscy pragnęliśmy odżywiać zdrowo jego i siebie, i każde wyjście na zakupy wiązało się z zakupem warzyw, z którymi nie bardzo mogę się zaprzyjaźnić i owoców. W gruncie rzeczy okazywało się, że mamy całą lodówkę jabłek, bananów, marchewek i innych świeżynek, które lądują w koszu, bo albo za nimi nie przepadamy, albo nie jesteśmy w stanie ich przejeść. Teraz kupujemy owoce i warzywa codziennie, tylko te na które mamy ochotę i w ilościach, które nie doprowadzają do ich marnotrawienia.

Coś z niczego

Bardzo nie lubię marnować jedzenia, a był taki okres, że wiele z niego po prostu wyrzucałam. To co udało mi się zrobić, to przede wszystkim gotować mniej. W takich ilościach, które jesteśmy w stanie spożyć w przeciągu jednego lub dwóch dni. Dzięki temu, nie wyrzucam już resztek jedzenia, a tym samym mój portfel ma większe pole do popisu. I modyfikuję przepisy wykorzystując produkty, które już w lodówce się znajdują.

Ustalenie budżetu

Ciężko zrobić to od razu, jeżeli nie wiemy ile i na co wydajemy. Przecież nasze środki na cały miesiąc to nie tylko jedzenie, ale też rachunki, kredyty, dojazdy do pracy, ciuchy i inne potrzeby jakie mamy my, nasi bliscy, a w szczególności nasze dzieci. Część wydatków jesteśmy w stanie spisać od ręki, to są nasze zobowiązania i inne opłaty jakie musimy ponieść. Po podliczeniu tych wydatków, widzimy ile nam zostaje. Z tych środków musimy zaplanować ile wydamy na jedzenie i inne potrzeby. Ja zaczęłam ustalanie budżetu od spisywania kosztów, jakie ponoszę w związku z zakupami spożywczymi i zbierania paragonów o czym wspomniałam już wcześniej. Notowałam rzeczy, których w danym miesiącu nie zjedliśmy i najzwyczajniej je zmarnowaliśmy. To pokazało mi ile pieniędzy zmarnowaliśmy niepotrzebnie, a dodatkowo jakie produkty jemy najchętniej, co lubimy, a czego zdecydowanie nie powinniśmy kupować, albo w znacznie mniejszej ilości.

Staramy się też planować posiłki, aby wiedzieć jakie produkty na bieżąco powinny znaleźć się w naszej kuchni. Zabezpieczamy się też na nagłe wypadki, mając w domu produkty, które pozwolą nam na przygotowanie nieplanowanych dań – takie sytuacje na pewno zdarzają się w każdym domu. No i przeglądamy naszą spiżarkę, aby wiedzieć ile jeszcze czasu mamy na zużycie rzeczy długoterminowych, aby nie doszło do sytuacji, w której coś znowu musi trafić do kosza.

Jestem ciekawa jak z oszczędzaniem na jedzeniu jest u Was? Czy macie jakieś inne sposoby, czy może w ogóle nie zwracacie na to uwagi? Jeżeli nie robiliście tego do tej pory to może warto przyjrzeć się temu tematowi głębiej? Piszcie koniecznie w komentarzach jak Wy gospodarujecie swoim budżetem spożywczym, a na pewno razem zbudujemy świetną listę zawierającą rozsądne sposoby oszczędzania.