ROAD TRIP BUS

o doświadczeniu, podróżowaniu i finansach

  

Wojtek razem ze swoją narzeczoną Kasią jest twórcą projektu RoadTripBus. Niedawno mogliście też spotkać go na Międzynarodowych Targach Turystycznych we Wrocławiu, gdzie opowiadał o swoich doświadczeniach. To podróżnik i ciekawy przygód człowiek, który postanowił spełnić swoje marzenia o dalekich wyprawach i zwiedzaniu świata. Jak się okazuje nie trzeba być milionerem, żeby podjąć wyzwanie i ruszyć przed siebie. Wystarczy dobry plan, organizacja, wiedza i grupa szalonych, pełnych gotowości osób, żeby zacząć podróżować. Pomimo młodego wieku na swoim koncie Wojtek ma już całkiem spore zaplecze doświadczeń. Odwiedził m.in., Litwę, Warnę, Gaziantep, Bukowinę, Lwów, Czechy, Austrię, Włochy, Francję, Monako, Andorę, Hiszpanię, Wielką Brytanię (Gibraltar), Portugalię, Niemcy i zdobył Koło Podbiegunowe. A to nie koniec jego wypraw. Dzisiaj Wojtek opowiada nam m.in. o swoich doświadczeniach, o wyrzeczeniach, które są niezbędne w osiąganiu upragnionego celu, o tym jak zacząć podróżować, jak zaplanować budżet i jakie opcje są najkorzystniejsze.
A na blogu Wojtka znajdziecie nie tylko sporo poruszających zdjęć i relacji z odbytych podróży, ale również mnóstwo poradników, wskazówek i recenzji, które mam nadzieję zmobilizują Was do podróżowania i spełniania marzeń

„Zaplanowanie budżetu i trzymanie sią założeń pozwala uniknąć takich przykrych sytuacji jak bycie po powrocie na minusie.”

utworzone przez | mar 15, 2017 | Blogosfera | 4 Komentarze

Paulina: Cześć Wojtek, dziękuję Ci bardzo, że zgodziłeś się z nami porozmawiać, bo harmonogram masz chyba napięty? Jakie masz plany na najbliższe miesiące?

Wojtek: Cześć, dziękuje za zaproszenie do rozmowy. Właśnie wróciłem z Międzynarodowych Targów Turystycznych we Wrocławiu, gdzie występowaliśmy na Festiwalu Podróżników. Za kilka dni jadę do Rumunii na tydzień, później jeszcze spędzimy po tydzień na Łotwie, na Węgrzech i na Ukrainie i to by było tyle aż do maja. Później chciałbym skupić się na przygotowaniach do głównej tegorocznej wyprawy – ponad miesięcznego wyjazdu na Bałkany w lipcu.

Paulina: Powiedz, skąd pasja do podróży?

Wojtek: Zawsze byłem ciekawy świata, od małego lubiłem podróżnicze książki i programy o dalekich zakątkach globu. W okresie szkoły podstawowej moją ulubioną książką była „Przez morza i dżungle” J. Makarczyka. Czytając ją marzyłem o tym, aby przeżywać przygody niczym główny bohater i na własne oczy zobaczyć takie miejsca jak Nowy Jork czy dżungla amazońska w Brazylii.

Paulina: Od czego trzeba zacząć, żeby podróżować? Jestem przekonana, że jest wiele osób, które chciałyby zwiedzać odległe zakątki świata jednak nie robią tego z różnych względów: ze strachu, braku pieniędzy, zobowiązań rodzinnych czy służbowych. Tobie się jednak udało.

Wojtek: Uświadomić sobie, że jeśli się chce to można. Wyjść z własnej strefy komfortu i przełamać swój strach przed podróżowaniem i przed nieznanym. Taki strach jest chyba w każdym, choć większość zapewne nie chce się do niego przyznać. Wiele osób mówi o tym, że bardzo chciało by podróżować, ale nie może ze względu na brak czasu czy pieniędzy. Posiadanie dużej ilości tych dwóch czynników z pewnością podróżowanie ułatwia, ale nie jest wcale takie niezbędne do tego, aby zacząć.

Paulina: Jak zaplanować budżet na taka podróż jaką była np. miesięczna wyprawa samochodowa na koło podbiegunowe?

Wojtek: Na pewno należy ustalić wstępną trasę, policzyć ile będziemy potrzebować paliwa i ile kosztuje ono w krajach, do których jedziemy. Dowiedzieć się czy występować będą jakieś koszty drogowe (winiety, opłaty za autostrady, mosty, promy, itp.). Sprawdzić ceny żywności w krajach, do których się wybieramy i postarać się oszacować ile będziemy na nią wydawać. Sprawdzić dokładnie czy mamy cały potrzebny sprzęt (kuchenki, naboje z gazem, odpowiednio wyposażoną apteczkę, itp.) i w razie konieczności ile będzie kosztować jego uzupełnienie. Powinniśmy też dowiedzieć się ile kosztować będą atrakcje, które zamierzamy odwiedzić lub wybrać takie, które są bezpłatne. My nocujemy na dziko w namiotach, więc nie interesują nas koszty noclegów. Jeśli zamierzasz nocować na campingach lub w innych płatnych miejscach należy policzyć ich wstępny koszt wcześniej.

Paulina: Ciężko jest trzymać się swojego finansowego planu? Zdarzyło się, że przy którejś z wypraw byłeś na minusie, bo wydałeś więcej niż planowałeś?

Wojtek: Raczej nie jest ciężko. Uważam, że odpowiednie zaplanowanie budżetu i trzymanie sią założeń pozwala uniknąć takich przykrych sytuacji jak bycie po powrocie na minusie. Oczywiście zdarzają się niespodziewane sytuacje, na które najlepiej mieć przeznaczony budżet rezerwowy. Jestem zwolennikiem raczej ostrożnego planowania budżetu, co zresztą mogą potwierdzić liczby. Podczas wyprawy na Gibraltar w 2015 roku zakładaliśmy budżet 3 000 zł na osobę, wydaliśmy jedynie 1 900 zł. W 2016 roku przewidywaliśmy wydatki po 3 500 zł na głowę, wydaliśmy jednak około 2900 zł. Tegoroczna wyprawa zakłada budżet w wysokości 3 000 zł na osobę, mam nadzieję że i tym razem uda nam się w nim zmieścić.

Paulina: Czy można podróżować nie wydając przy tym miliona monet i zrobić to naprawdę tanim kosztem?

Wojtek: Tak, szczególnie jeśli ma się dużo czasu. Zasada zazwyczaj jest taka, że im dłuższa podróż, tym tańsza. Gdybyśmy chcieli zrealizować naszą podróż na Koło Podbiegunowe w 20, zamiast 30 dni to w ogólnym rozrachunku koszt byłby niższy może o 200 czy 300 zł. Największe koszty zazwyczaj wiążą się z noclegami, w przypadku naszych busowych wojaży udało nam się je jednak wyeliminować ponieważ śpimy na dziko. Nie są nam też straszne koszty jedzenia, ponieważ gotujemy sami, a w przypadku wizyty w drogich krajach, takich jak np. Norwegia, gdzie za bochenek chleba trzeba zapłacić kilkanaście złotych zabieramy ze sobą zapasy z Polski. To komfort związany z podróżami samochodem, czyli naszą ulubioną formą transportu. Generalnie tanie podróżowanie nie jest trudne, wymaga jednak wyjścia ze strefy komfortu. Jeśli mamy 1500 zł i chcemy za to polecieć do egzotycznego kraju, gdzie będziemy przez 2 tygodnie wylegiwać się na plaży i pić drinki z palemkami donoszone nam przez kelnerów z restauracji w pięciogwiazdkowym hotelu to jest to niemożliwe. Jeśli jednak zależy nam na tym, aby zobaczyć nowe miejsca czy poznać obcą kulturę i jesteśmy w stanie odpowiednio obniżyć swój komfort to można za tę kwotę odwiedzić już całkiem fajne miejsca.

Można również podróżować tanio, jeśli nie mamy samochodu. Tu szczególnie uprzywilejowani są mieszkańcy większych miast, z których za kilkadziesiąt złotych możemy polecieć do interesujących miejsc. Całkiem niedawno pisałem na naszej stronie o Bergamo, które jest pięknym włoskim miastem, a weekendową wizytę w nim, razem z biletami lotniczymi, można spokojnie zamknąć w kwocie 350-400 zł za osobę.
Paulina: Czytając Twojego bloga zauważyłam, że bardzo często dokonywaliście różnych wyborów, kierując się kosztami, rozważaliście co będzie dla Was bardziej wartościowe, a z drugiej strony mniej kosztowne? Bardzo często wybieraliście jednak opcję, która pozwalała Wam na wydanie mniejszej ilości pieniędzy. Jak to zrobić, żeby nie ulec pokusie? Jak kalkulujecie koszty względem doświadczeń?

Wojtek: Koszt biletów wstępu do różnych atrakcji może znacząco podnieść lub obniżyć ogólny koszt wycieczki. W większości przypadków jest jednak tak, że można znaleźć bardzo ciekawe i bezpłatne atrakcje. Tak jest np. w przypadku wspomnianego wcześniej Bergamo, gdzie można polecieć i nie wydać na atrakcje nic, a mimo to zobaczyć bardzo wiele (najciekawsze obiekty udostępnione są zwiedzającym bezpłatnie).

Jeśli wcześniej przygotujemy się dobrze do wyjazdu to w Internecie możemy znaleźć dużo ciekawych bezpłatnych atrakcji. Niektóre obiekty udostępniane są w wybrane dni dla zwiedzających bezpłatnie. Odpowiednio przygotowując się do wyjazdu jesteśmy w stanie zaoszczędzić bardzo dużo. Weźmy za przykład taką wizytę na Przylądku Północnym, gdzie ceny biletów zaczynają się od kilkudziesięciu złotych za osobę, ale jeśli zdecydujemy się ostatnie kilka kilometrów pokonać pieszo możemy wejść na niego bezpłatnie, co opisałem w artykule Nordkapp – informacje dla odwiedzających. W ten sposób 5-osobowa grupa może zaoszczędzić kilkaset złotych na jednej tylko atrakcji turystycznej.

Ponadto zawsze warto zastanowić się jaki mamy budżet na atrakcje i dobrać je tak, aby zmaksymalizować swoje korzyści nie wydając przy tym fortuny.

Paulina: Czy hobby jakim jest podróżowanie uczą oszczędności?

Wojtek: Świadome podróżowanie na pewno uczy oszczędności. Jeśli chcemy gdzieś jechać musimy wcześniej odłożyć pewną kwotę, co wiąże się z podejmowaniem odpowiednich wyborów. Dużo moich znajomych uważa, że nie ma pieniędzy na podróże – wydaje je jednak w inny sposób, na alkohol, częste jedzenie na mieście czy wizyty w kinie. Osoba paląca pół paczki papierosów dziennie rocznie wydaje na nie pewnie około 2,5 tysiąca złotych za co można pojechać już na bardzo fajne wakacje.

Samo wydawanie pieniędzy w podróży to też ciekawa sprawa. Bo ta sama kwota w dwóch różnych krajach może pozwolić na coś całkowicie innego. Warto mieć to na uwadze wybierając cel podróży. Jeśli lubimy restauracje i cenimy sobie nocleg w dobrym hotelu to przy takim samym budżecie dostaniemy o wiele więcej np. we Lwowie, niż w Wiedniu czy innym mieście zachodniej Europy. Świadomość tego pozwala też odpowiednio panować nad budżetem i wydawać pieniądze z maksymalną efektywnością.

Paulina: Z jakim kosztem musimy się liczyć planując wyprawę na koło podbiegunowe?

Wojtek: Nas miesięczna wyprawa wyniosła 2 900 zł na osobę. Można to zrobić taniej, można też oczywiście drożej. Wszystko to jest kwestia indywidualna, jeśli zależy nam na tym, aby spać w hotelach czy jeść w restauracjach to z pewnością tanio nie będzie. Jeśli jednak lubimy spać pod namiotem, a to że sami będziemy sobie gotować nie będzie dla nas wielką ujmą to jest to kierunek osiągalny i nie trzeba wcale być bardzo majętnym.

Paulina: Czego nauczyły Cię Twoje podróże? Co Ci dały, jak Cię rozwinęły? Jakie zdobyłeś doświadczenie? Warto inwestować w podróżowanie?

Wojtek: Podróże dużo uczą, szczególnie takie, które musimy przygotować samodzielnie. Dzięki licznym podróżom zdobyłem dużo doświadczenia jako kierowca, umiem lepiej planować, jestem bardziej zorganizowany i pewny siebie. Pomogły też na pewno w przełamaniu bariery językowej, którą miałem wcześniej. Pomagają też sprawdzić się w sytuacjach kryzysowych, które czasem się zdarzają oraz przede wszystkim uczą wiele na temat różnic kulturowych pomiędzy poszczególnymi państwami czy regionami. Podróżowanie mogę zdecydowanie polecić każdemu.

Paulina: Co się zajada na wyprawie na Koło Podbiegunowe? 🙂

Wojtek: Można zajadać różne rzeczy, nasza dieta była zróżnicowana w zależności od kraju w którym byliśmy. W krajach, gdzie żywność jest tańsza jedliśmy sporo pieczywa, jajka czy kiełbaski z grilla. W samej Norwegii głównie produkty zabrane ze sobą z Polski – ryże, kasze, makarony, musli, zupki chińskie czy suszoną wołowinę. W Norwegii kupowaliśmy tylko marmoladę i pieczywo Wasa, które były w podobnych cenach jak w Polsce. Ponadto na naszym pokładzie znajdował się również wędkarz – Michał, który co jakiś czas złowił nam rybę (łowienie ryb we fjordach nie wymaga karty wędkarskiej).

Paulina: Czy kwestia Twojej pasji – podróży, dużo kosztuje Cię w życiu codziennym? Z wielu rzeczy musisz rezygnować, żeby realizować marzenia?

Wojtek: W podróży spędzam wiele czasu, w zeszłym roku było to prawie 6 miesięcy. Odbija się to trochę na kontaktach towarzyskich, bo trochę ciężej spotykać się ze znajomymi. Teraz kiedy znajomi do mnie dzwonią to zazwyczaj na początku pytają czy jestem w Polsce.

Musiałem też odrzucić kilka ciekawych i dobrze płatnych ofert pracy ponieważ wiązałoby się to z koniecznością siedzenia w biurze.

Paulina: Gdybyś miał wymienić jedną rzecz, ta najbardziej wartością, która Cię spotkała podczas wypraw to co by to było?

Wojtek: Ciężko byłoby wymienić taką jedną rzecz. Na swojej drodze spotkaliśmy wielu interesujących i dobrych ludzi, których serdecznie pozdrawiam. Widzieliśmy wiele pięknych miejsc i przeżyliśmy wiele przygód, o których nawet nie śniliśmy kilka lat temu.

Paulina: A najgorsza? Wydarzyło się coś co przyprawiło Cię o dreszczyk emocji? Coś co Cię wystraszyło, przygnębiło, spowodowało, że się zawahałeś? Może jakaś chwila zwątpienia, że jednak nie było warto, że trzeba wracać do domu?

Wojtek: Najtrudniejsza była zdecydowanie pierwsza wyprawa. Wiele osób wątpiło w jej powodzenie, wielu znajomych nie wróżyło nam sukcesu i nie spodziewało się, że uda nam się dojechać na Gibraltar starym samochodem. Później nabraliśmy jednak wiatru w żagle i mimo, iż oczywiście zdarzają się czasem jakieś przeciwności losu, takie jak awarie czy inne problemy to staramy się iść cały czas naprzód i je pokonywać.

Zazwyczaj im mniej pośredników tym lepiej. Planując podróż samemu mamy pełną kontrolę nad tym, co odwiedzimy i wiemy dokładnie za co płacimy. Podróże indywidualne są też według mnie lepszym wyborem, bo nie będziemy nudzić się w miejscach, których nie chcemy oglądać.

Paulina: W projekcie Road Trip Bus uczestniczy 7 osób, prawda? Ktoś jest szefem? Każdy jest za coś odpowiedzialny czy wszystko planujecie wspólnie?

Wojtek: W naszych wszystkich wyjazdach brało łącznie udział prawie 30 osób. Na większość wyjazdów jeździmy zazwyczaj w 7 osób. Przed wyjazdem dzielimy się obowiązkami. Dotychczas we wszystkich wyprawach brałem udział ja i moja narzeczona Kasia i to my trzymamy stery.

Paulina: Kto zarządza wyprawami i finansami podczas podróży? To chyba nie jest łatwe? Jedna osoba chce się przepłynąć statkiem, druga przelecieć samolotem, trzecia zjeść oryginalną pizzę… kto mówi STOP? Kto nadzoruje budżet? Jak dochodzicie do porozumienia?

Wojtek: Budżet przygotowuję zazwyczaj ja, Kasia w trakcie wyprawy jest odpowiedzialna za coś w rodzaju księgowości, co pozwala nam kontrolować wydatki i realizację budżetu.

Co do wyboru atrakcji to zazwyczaj staramy się je wybrać wcześniej. Na pokładzie samochodu panują zasady jak w samolocie lub na statku, czyli to kapitan podejmuje ostateczną decyzję i nie ma tu demokracji. Może trochę strasznie to brzmi, ale świetnie sprawdza się w praktyce. Oczywiście zarządzamy głosowania i bierzemy pod uwagę zdanie innych uczestników wyprawy.

Paulina: Dokąd będzie następna wyprawa? I kiedy? Są już jakieś plany?

Wojtek: Następna duża wyprawa odbędzie się w lipcu i sierpniu 2017 roku. Jej symbolicznym celem będzie wzgórze Olimp, po drodze mamy zamiar odwiedzić większość krajów półwyspu Bałkańskiego. W drodze spędzimy około miesiąca.

Paulina: Ile średnio w ciągu roku spędzasz czasu w trasie?

Wojtek: W 2015 roku byliśmy w podróży 42 dni, w 2016 aż 148. W tym roku dopiero 8, ale z pewnością uzbiera się ich jeszcze trochę.

Paulina: A jak wygląda pozostała część roku?

Wojtek: Pracujemy, studiujemy i odpoczywamy od podróży.

Paulina: Wyobraźmy sobie, że mamy 4 osobową rodzinę – rodzice i dwójka dzieci. Gdzie najlepiej pojechać, żeby nie wydać dużo pieniędzy a miło spędzić czas?

Wojtek: To wszystko zależy od preferencji i tego, co lubimy i czego oczekujemy od wakacji. Ciekawym pod kątem finansowym kierunkiem jest z pewnością Ukraina i Lwów. Sami wyjeżdżamy tam zazwyczaj kilka razy do roku, a na naszym blogu można znaleźć sporo informacji praktycznych dla turystów chcących odwiedzić naszego wschodniego sąsiada.

Paulina: Czy Twoim zdaniem opłaca się zabierać w podróż żywność z kraju? Jest to metoda na oszczędzenie gotówki?

Wojtek: Tak, ale tylko w przypadku niektórych kierunków. Jedzenie warto zabierać do krajów sporo droższych od Polski (takich jak Norwegia).  W większości europejskich krajów ceny produktów żywnościowych są jednak zbliżone do Polski, a są również takie gdzie są one niższe. Na naszym blogu prowadzimy serię Ceny na świecie, gdzie możecie znaleźć ceny produktów między innymi w Hiszpanii, na Węgrzech, Litwie, Turcji czy Ukrainie.

Paulina: Bardziej opłaca się podróż własnym środkiem transportu na własną rękę czy może lepsze są biura podróży u zorganizowane wycieczki? Jakie są różnice?

Wojtek: Zazwyczaj im mniej pośredników tym lepiej. Planując podróż samemu mamy pełną kontrolę nad tym, co odwiedzimy i wiemy dokładnie za co płacimy. Podróże indywidualne są też według mnie lepszym wyborem, bo nie będziemy nudzić się w miejscach, których nie chcemy oglądać. W organizacji indywidualnych podróży z pewnością pomaga Internet i taka strona jak moja, dzięki której z pewnością wiele osób zdecydowało się na samodzielne zaplanowanie podróży.

Paulina: Czy na podróżach podróżując możemy zarobić? A jeżeli tak, to w jaki sposób?

Wojtek: W ostatnich latach coraz częściej podróżowanie można pogodzić z pracą. Szczególnie uprzywilejowani będą to ludzie, którzy mogą pracować przez Internet podejmując pracę zdalną. Sporo osób szczególnie wyjeżdżających do Azji podejmuje też pracę np. jako nauczyciele angielskiego. Wielu studentów dorabia sobie podczas podróży przez puszczanie baniek mydlanych czy różnego rodzaju pokazy artystyczne.

Paulina: Gdyby ktoś zapytał Ciebie „Wojtek, ale jak? Jak mam to zrobić, żeby zacząć? Nie mam pieniędzy, żona, dziecko, praca…” Co byś mu doradził?

Wojtek: Doradził bym mu, aby przestał szukać wymówek i spróbował. Znam rodziny z dziećmi czy osoby niepełnosprawne, które zwiedziły kawał świata czy Europy. Jeśli ogranicza nas czas możemy zacząć od krótszych weekendowych wyjazdów. Jeśli natomiast praca nie pozwala nam nawet na krótki 2-dniowy wyjazd to może warto zastanowić się czy nie jesteśmy jej niewolnikami i poszukać innej?

ROAD TRIP BUS

o doświadczeniu, podróżowaniu i finansach

  

Wojtek razem ze swoją narzeczoną Kasią jest twórcą projektu RoadTripBus. Niedawno mogliście też spotkać go na Międzynarodowych Targach Turystycznych we Wrocławiu, gdzie opowiadał o swoich doświadczeniach. To podróżnik i ciekawy przygód człowiek, który postanowił spełnić swoje marzenia o dalekich wyprawach i zwiedzaniu świata. Jak się okazuje nie trzeba być milionerem, żeby podjąć wyzwanie i ruszyć przed siebie. Wystarczy dobry plan, organizacja, wiedza i grupa szalonych, pełnych gotowości osób, żeby zacząć podróżować. Pomimo młodego wieku na swoim koncie Wojtek ma już całkiem spore zaplecze doświadczeń. Odwiedził m.in., Litwę, Warnę, Gaziantep, Bukowinę, Lwów, Czechy, Austrię, Włochy, Francję, Monako, Andorę, Hiszpanię, Wielką Brytanię (Gibraltar), Portugalię, Niemcy i zdobył Koło Podbiegunowe. A to nie koniec jego wypraw. Dzisiaj Wojtek opowiada nam m.in. o swoich doświadczeniach, o wyrzeczeniach, które są niezbędne w osiąganiu upragnionego celu, o tym jak zacząć podróżować, jak zaplanować budżet i jakie opcje są najkorzystniejsze.
A na blogu Wojtka znajdziecie nie tylko sporo poruszających zdjęć i relacji z odbytych podróży, ale również mnóstwo poradników, wskazówek i recenzji, które mam nadzieję zmobilizują Was do podróżowania i spełniania marzeń

„Zaplanowanie budżetu i trzymanie sią założeń pozwala uniknąć takich przykrych sytuacji jak bycie po powrocie na minusie.”

utworzone przez | mar 15, 2017 | Blogosfera | 4 Komentarze

Paulina: Cześć Wojtek, dziękuję Ci bardzo, że zgodziłeś się z nami porozmawiać, bo harmonogram masz chyba napięty? Jakie masz plany na najbliższe miesiące?

Wojtek: Cześć, dziękuje za zaproszenie do rozmowy. Właśnie wróciłem z Międzynarodowych Targów Turystycznych we Wrocławiu, gdzie występowaliśmy na Festiwalu Podróżników. Za kilka dni jadę do Rumunii na tydzień, później jeszcze spędzimy po tydzień na Łotwie, na Węgrzech i na Ukrainie i to by było tyle aż do maja. Później chciałbym skupić się na przygotowaniach do głównej tegorocznej wyprawy – ponad miesięcznego wyjazdu na Bałkany w lipcu.

Paulina: Powiedz, skąd pasja do podróży?

Wojtek: Zawsze byłem ciekawy świata, od małego lubiłem podróżnicze książki i programy o dalekich zakątkach globu. W okresie szkoły podstawowej moją ulubioną książką była „Przez morza i dżungle” J. Makarczyka. Czytając ją marzyłem o tym, aby przeżywać przygody niczym główny bohater i na własne oczy zobaczyć takie miejsca jak Nowy Jork czy dżungla amazońska w Brazylii.

Paulina: Od czego trzeba zacząć, żeby podróżować? Jestem przekonana, że jest wiele osób, które chciałyby zwiedzać odległe zakątki świata jednak nie robią tego z różnych względów: ze strachu, braku pieniędzy, zobowiązań rodzinnych czy służbowych. Tobie się jednak udało.

Wojtek: Uświadomić sobie, że jeśli się chce to można. Wyjść z własnej strefy komfortu i przełamać swój strach przed podróżowaniem i przed nieznanym. Taki strach jest chyba w każdym, choć większość zapewne nie chce się do niego przyznać. Wiele osób mówi o tym, że bardzo chciało by podróżować, ale nie może ze względu na brak czasu czy pieniędzy. Posiadanie dużej ilości tych dwóch czynników z pewnością podróżowanie ułatwia, ale nie jest wcale takie niezbędne do tego, aby zacząć.

Paulina: Jak zaplanować budżet na taka podróż jaką była np. miesięczna wyprawa samochodowa na koło podbiegunowe?

Wojtek: Na pewno należy ustalić wstępną trasę, policzyć ile będziemy potrzebować paliwa i ile kosztuje ono w krajach, do których jedziemy. Dowiedzieć się czy występować będą jakieś koszty drogowe (winiety, opłaty za autostrady, mosty, promy, itp.). Sprawdzić ceny żywności w krajach, do których się wybieramy i postarać się oszacować ile będziemy na nią wydawać. Sprawdzić dokładnie czy mamy cały potrzebny sprzęt (kuchenki, naboje z gazem, odpowiednio wyposażoną apteczkę, itp.) i w razie konieczności ile będzie kosztować jego uzupełnienie. Powinniśmy też dowiedzieć się ile kosztować będą atrakcje, które zamierzamy odwiedzić lub wybrać takie, które są bezpłatne. My nocujemy na dziko w namiotach, więc nie interesują nas koszty noclegów. Jeśli zamierzasz nocować na campingach lub w innych płatnych miejscach należy policzyć ich wstępny koszt wcześniej.

Paulina: Ciężko jest trzymać się swojego finansowego planu? Zdarzyło się, że przy którejś z wypraw byłeś na minusie, bo wydałeś więcej niż planowałeś?

Wojtek: Raczej nie jest ciężko. Uważam, że odpowiednie zaplanowanie budżetu i trzymanie sią założeń pozwala uniknąć takich przykrych sytuacji jak bycie po powrocie na minusie. Oczywiście zdarzają się niespodziewane sytuacje, na które najlepiej mieć przeznaczony budżet rezerwowy. Jestem zwolennikiem raczej ostrożnego planowania budżetu, co zresztą mogą potwierdzić liczby. Podczas wyprawy na Gibraltar w 2015 roku zakładaliśmy budżet 3 000 zł na osobę, wydaliśmy jedynie 1 900 zł. W 2016 roku przewidywaliśmy wydatki po 3 500 zł na głowę, wydaliśmy jednak około 2900 zł. Tegoroczna wyprawa zakłada budżet w wysokości 3 000 zł na osobę, mam nadzieję że i tym razem uda nam się w nim zmieścić.

Paulina: Czy można podróżować nie wydając przy tym miliona monet i zrobić to naprawdę tanim kosztem?

Wojtek: Tak, szczególnie jeśli ma się dużo czasu. Zasada zazwyczaj jest taka, że im dłuższa podróż, tym tańsza. Gdybyśmy chcieli zrealizować naszą podróż na Koło Podbiegunowe w 20, zamiast 30 dni to w ogólnym rozrachunku koszt byłby niższy może o 200 czy 300 zł. Największe koszty zazwyczaj wiążą się z noclegami, w przypadku naszych busowych wojaży udało nam się je jednak wyeliminować ponieważ śpimy na dziko. Nie są nam też straszne koszty jedzenia, ponieważ gotujemy sami, a w przypadku wizyty w drogich krajach, takich jak np. Norwegia, gdzie za bochenek chleba trzeba zapłacić kilkanaście złotych zabieramy ze sobą zapasy z Polski. To komfort związany z podróżami samochodem, czyli naszą ulubioną formą transportu. Generalnie tanie podróżowanie nie jest trudne, wymaga jednak wyjścia ze strefy komfortu. Jeśli mamy 1500 zł i chcemy za to polecieć do egzotycznego kraju, gdzie będziemy przez 2 tygodnie wylegiwać się na plaży i pić drinki z palemkami donoszone nam przez kelnerów z restauracji w pięciogwiazdkowym hotelu to jest to niemożliwe. Jeśli jednak zależy nam na tym, aby zobaczyć nowe miejsca czy poznać obcą kulturę i jesteśmy w stanie odpowiednio obniżyć swój komfort to można za tę kwotę odwiedzić już całkiem fajne miejsca.

Można również podróżować tanio, jeśli nie mamy samochodu. Tu szczególnie uprzywilejowani są mieszkańcy większych miast, z których za kilkadziesiąt złotych możemy polecieć do interesujących miejsc. Całkiem niedawno pisałem na naszej stronie o Bergamo, które jest pięknym włoskim miastem, a weekendową wizytę w nim, razem z biletami lotniczymi, można spokojnie zamknąć w kwocie 350-400 zł za osobę.

Paulina: Czytając Twojego bloga zauważyłam, że bardzo często dokonywaliście różnych wyborów, kierując się kosztami, rozważaliście co będzie dla Was bardziej wartościowe, a z drugiej strony mniej kosztowne? Bardzo często wybieraliście jednak opcję, która pozwalała Wam na wydanie mniejszej ilości pieniędzy. Jak to zrobić, żeby nie ulec pokusie? Jak kalkulujecie koszty względem doświadczeń?

Wojtek: Koszt biletów wstępu do różnych atrakcji może znacząco podnieść lub obniżyć ogólny koszt wycieczki. W większości przypadków jest jednak tak, że można znaleźć bardzo ciekawe i bezpłatne atrakcje. Tak jest np. w przypadku wspomnianego wcześniej Bergamo, gdzie można polecieć i nie wydać na atrakcje nic, a mimo to zobaczyć bardzo wiele (najciekawsze obiekty udostępnione są zwiedzającym bezpłatnie).

Jeśli wcześniej przygotujemy się dobrze do wyjazdu to w Internecie możemy znaleźć dużo ciekawych bezpłatnych atrakcji. Niektóre obiekty udostępniane są w wybrane dni dla zwiedzających bezpłatnie. Odpowiednio przygotowując się do wyjazdu jesteśmy w stanie zaoszczędzić bardzo dużo. Weźmy za przykład taką wizytę na Przylądku Północnym, gdzie ceny biletów zaczynają się od kilkudziesięciu złotych za osobę, ale jeśli zdecydujemy się ostatnie kilka kilometrów pokonać pieszo możemy wejść na niego bezpłatnie, co opisałem w artykule Nordkapp – informacje dla odwiedzających. W ten sposób 5-osobowa grupa może zaoszczędzić kilkaset złotych na jednej tylko atrakcji turystycznej.

Ponadto zawsze warto zastanowić się jaki mamy budżet na atrakcje i dobrać je tak, aby zmaksymalizować swoje korzyści nie wydając przy tym fortuny.

Paulina: Czy hobby jakim jest podróżowanie uczą oszczędności?

Wojtek: Świadome podróżowanie na pewno uczy oszczędności. Jeśli chcemy gdzieś jechać musimy wcześniej odłożyć pewną kwotę, co wiąże się z podejmowaniem odpowiednich wyborów. Dużo moich znajomych uważa, że nie ma pieniędzy na podróże – wydaje je jednak w inny sposób, na alkohol, częste jedzenie na mieście czy wizyty w kinie. Osoba paląca pół paczki papierosów dziennie rocznie wydaje na nie pewnie około 2,5 tysiąca złotych za co można pojechać już na bardzo fajne wakacje.

Samo wydawanie pieniędzy w podróży to też ciekawa sprawa. Bo ta sama kwota w dwóch różnych krajach może pozwolić na coś całkowicie innego. Warto mieć to na uwadze wybierając cel podróży. Jeśli lubimy restauracje i cenimy sobie nocleg w dobrym hotelu to przy takim samym budżecie dostaniemy o wiele więcej np. we Lwowie, niż w Wiedniu czy innym mieście zachodniej Europy. Świadomość tego pozwala też odpowiednio panować nad budżetem i wydawać pieniądze z maksymalną efektywnością.

Paulina: Z jakim kosztem musimy się liczyć planując wyprawę na koło podbiegunowe?

Wojtek: Nas miesięczna wyprawa wyniosła 2 900 zł na osobę. Można to zrobić taniej, można też oczywiście drożej. Wszystko to jest kwestia indywidualna, jeśli zależy nam na tym, aby spać w hotelach czy jeść w restauracjach to z pewnością tanio nie będzie. Jeśli jednak lubimy spać pod namiotem, a to że sami będziemy sobie gotować nie będzie dla nas wielką ujmą to jest to kierunek osiągalny i nie trzeba wcale być bardzo majętnym.

Paulina: Czego nauczyły Cię Twoje podróże? Co Ci dały, jak Cię rozwinęły? Jakie zdobyłeś doświadczenie? Warto inwestować w podróżowanie?

Wojtek: Podróże dużo uczą, szczególnie takie, które musimy przygotować samodzielnie. Dzięki licznym podróżom zdobyłem dużo doświadczenia jako kierowca, umiem lepiej planować, jestem bardziej zorganizowany i pewny siebie. Pomogły też na pewno w przełamaniu bariery językowej, którą miałem wcześniej. Pomagają też sprawdzić się w sytuacjach kryzysowych, które czasem się zdarzają oraz przede wszystkim uczą wiele na temat różnic kulturowych pomiędzy poszczególnymi państwami czy regionami. Podróżowanie mogę zdecydowanie polecić każdemu.

Paulina: Co się zajada na wyprawie na Koło Podbiegunowe? ?

Wojtek: Można zajadać różne rzeczy, nasza dieta była zróżnicowana w zależności od kraju w którym byliśmy. W krajach, gdzie żywność jest tańsza jedliśmy sporo pieczywa, jajka czy kiełbaski z grilla. W samej Norwegii głównie produkty zabrane ze sobą z Polski – ryże, kasze, makarony, musli, zupki chińskie czy suszoną wołowinę. W Norwegii kupowaliśmy tylko marmoladę i pieczywo Wasa, które były w podobnych cenach jak w Polsce. Ponadto na naszym pokładzie znajdował się również wędkarz – Michał, który co jakiś czas złowił nam rybę (łowienie ryb we fjordach nie wymaga karty wędkarskiej).

Paulina: Czy kwestia Twojej pasji – podróży, dużo kosztuje Cię w życiu codziennym? Z wielu rzeczy musisz rezygnować, żeby realizować marzenia?

Wojtek: W podróży spędzam wiele czasu, w zeszłym roku było to prawie 6 miesięcy. Odbija się to trochę na kontaktach towarzyskich, bo trochę ciężej spotykać się ze znajomymi. Teraz kiedy znajomi do mnie dzwonią to zazwyczaj na początku pytają czy jestem w Polsce.

Musiałem też odrzucić kilka ciekawych i dobrze płatnych ofert pracy ponieważ wiązałoby się to z koniecznością siedzenia w biurze.

Paulina: Gdybyś miał wymienić jedną rzecz, ta najbardziej wartością, która Cię spotkała podczas wypraw to co by to było?

Wojtek: Ciężko byłoby wymienić taką jedną rzecz. Na swojej drodze spotkaliśmy wielu interesujących i dobrych ludzi, których serdecznie pozdrawiam. Widzieliśmy wiele pięknych miejsc i przeżyliśmy wiele przygód, o których nawet nie śniliśmy kilka lat temu.

Paulina: A najgorsza? Wydarzyło się coś co przyprawiło Cię o dreszczyk emocji? Coś co Cię wystraszyło, przygnębiło, spowodowało, że się zawahałeś? Może jakaś chwila zwątpienia, że jednak nie było warto, że trzeba wracać do domu?

Wojtek: Najtrudniejsza była zdecydowanie pierwsza wyprawa. Wiele osób wątpiło w jej powodzenie, wielu znajomych nie wróżyło nam sukcesu i nie spodziewało się, że uda nam się dojechać na Gibraltar starym samochodem. Później nabraliśmy jednak wiatru w żagle i mimo, iż oczywiście zdarzają się czasem jakieś przeciwności losu, takie jak awarie czy inne problemy to staramy się iść cały czas naprzód i je pokonywać.

Zazwyczaj im mniej pośredników tym lepiej. Planując podróż samemu mamy pełną kontrolę nad tym, co odwiedzimy i wiemy dokładnie za co płacimy. Podróże indywidualne są też według mnie lepszym wyborem, bo nie będziemy nudzić się w miejscach, których nie chcemy oglądać.

Paulina: Cześć Wojtek, dziękuję Ci bardzo, że zgodziłeś się z nami porozmawiać, bo harmonogram masz chyba napięty? Jakie masz plany na najbliższe miesiące?

Wojtek: Cześć, dziękuje za zaproszenie do rozmowy. Właśnie wróciłem z Międzynarodowych Targów Turystycznych we Wrocławiu, gdzie występowaliśmy na Festiwalu Podróżników. Za kilka dni jadę do Rumunii na tydzień, później jeszcze spędzimy po tydzień na Łotwie, na Węgrzech i na Ukrainie i to by było tyle aż do maja. Później chciałbym skupić się na przygotowaniach do głównej tegorocznej wyprawy – ponad miesięcznego wyjazdu na Bałkany w lipcu.

Paulina: Powiedz, skąd pasja do podróży?

Wojtek: Zawsze byłem ciekawy świata, od małego lubiłem podróżnicze książki i programy o dalekich zakątkach globu. W okresie szkoły podstawowej moją ulubioną książką była „Przez morza i dżungle” J. Makarczyka. Czytając ją marzyłem o tym, aby przeżywać przygody niczym główny bohater i na własne oczy zobaczyć takie miejsca jak Nowy Jork czy dżungla amazońska w Brazylii.

Paulina: Od czego trzeba zacząć, żeby podróżować? Jestem przekonana, że jest wiele osób, które chciałyby zwiedzać odległe zakątki świata jednak nie robią tego z różnych względów: ze strachu, braku pieniędzy, zobowiązań rodzinnych czy służbowych. Tobie się jednak udało.

Wojtek: Uświadomić sobie, że jeśli się chce to można. Wyjść z własnej strefy komfortu i przełamać swój strach przed podróżowaniem i przed nieznanym. Taki strach jest chyba w każdym, choć większość zapewne nie chce się do niego przyznać. Wiele osób mówi o tym, że bardzo chciało by podróżować, ale nie może ze względu na brak czasu czy pieniędzy. Posiadanie dużej ilości tych dwóch czynników z pewnością podróżowanie ułatwia, ale nie jest wcale takie niezbędne do tego, aby zacząć.

Paulina: Ile średnio w ciągu roku spędzasz czasu w trasie?

Wojtek: W 2015 roku byliśmy w podróży 42 dni, w 2016 aż 148. W tym roku dopiero 8, ale z pewnością uzbiera się ich jeszcze trochę.

Paulina: A jak wygląda pozostała część roku?

Wojtek: Pracujemy, studiujemy i odpoczywamy od podróży.

Paulina: Wyobraźmy sobie, że mamy 4 osobową rodzinę – rodzice i dwójka dzieci. Gdzie najlepiej pojechać, żeby nie wydać dużo pieniędzy a miło spędzić czas?

Wojtek: To wszystko zależy od preferencji i tego, co lubimy i czego oczekujemy od wakacji. Ciekawym pod kątem finansowym kierunkiem jest z pewnością Ukraina i Lwów. Sami wyjeżdżamy tam zazwyczaj kilka razy do roku, a na naszym blogu można znaleźć sporo informacji praktycznych dla turystów chcących odwiedzić naszego wschodniego sąsiada.

Paulina: Czy Twoim zdaniem opłaca się zabierać w podróż żywność z kraju? Jest to metoda na oszczędzenie gotówki?

Wojtek: Tak, ale tylko w przypadku niektórych kierunków. Jedzenie warto zabierać do krajów sporo droższych od Polski (takich jak Norwegia).  W większości europejskich krajów ceny produktów żywnościowych są jednak zbliżone do Polski, a są również takie gdzie są one niższe. Na naszym blogu prowadzimy serię Ceny na świecie, gdzie możecie znaleźć ceny produktów między innymi w Hiszpanii, na Węgrzech, Litwie, Turcji czy Ukrainie.

Paulina: Bardziej opłaca się podróż własnym środkiem transportu na własną rękę czy może lepsze są biura podróży u zorganizowane wycieczki? Jakie są różnice?

Wojtek: Zazwyczaj im mniej pośredników tym lepiej. Planując podróż samemu mamy pełną kontrolę nad tym, co odwiedzimy i wiemy dokładnie za co płacimy. Podróże indywidualne są też według mnie lepszym wyborem, bo nie będziemy nudzić się w miejscach, których nie chcemy oglądać. W organizacji indywidualnych podróży z pewnością pomaga Internet i taka strona jak moja, dzięki której z pewnością wiele osób zdecydowało się na samodzielne zaplanowanie podróży.

Paulina: Czy na podróżach podróżując możemy zarobić? A jeżeli tak, to w jaki sposób?

Wojtek: W ostatnich latach coraz częściej podróżowanie można pogodzić z pracą. Szczególnie uprzywilejowani będą to ludzie, którzy mogą pracować przez Internet podejmując pracę zdalną. Sporo osób szczególnie wyjeżdżających do Azji podejmuje też pracę np. jako nauczyciele angielskiego. Wielu studentów dorabia sobie podczas podróży przez puszczanie baniek mydlanych czy różnego rodzaju pokazy artystyczne.

Paulina: Gdyby ktoś zapytał Ciebie „Wojtek, ale jak? Jak mam to zrobić, żeby zacząć? Nie mam pieniędzy, żona, dziecko, praca…” Co byś mu doradził?

Wojtek: Doradził bym mu, aby przestał szukać wymówek i spróbował. Znam rodziny z dziećmi czy osoby niepełnosprawne, które zwiedziły kawał świata czy Europy. Jeśli ogranicza nas czas możemy zacząć od krótszych weekendowych wyjazdów. Jeśli natomiast praca nie pozwala nam nawet na krótki 2-dniowy wyjazd to może warto zastanowić się czy nie jesteśmy jej niewolnikami i poszukać innej?